piątek, 11 maja 2018

Opcja Benedykta - Rod Dreher (recenzja)



...Bóg nie opuści swojego Kościoła, nawet teraz,
gdy łódź nabrała wody i jest na skraju zatopienia...

Benedykt XVI
słowa wygłoszone podczas pogrzebu kardynała Joachima Meissnera, 15 lipca 2017 r.


Doczekaliśmy czasów gdy masowa apostazja dotyka wielu ochrzczonych. To nowy potop a my musimy budować Arkę by się uratować. Takim ocaleniem może być według autora Opcja Benedykta. Sekularyzacja społeczeństwa postępuje już galopująco, sytuacja nie zmienia się z roku na rok, tylko z tygodnia na tydzień. Widoczne jest to już nie tylko w USA, czy na zachodzie Europy lecz również w Polsce.

Na czym polega Opcja Benedykta? W wielkim skrócie to inspirowany dokonaniami św. Benedykta, powrót do małych wspólnot, gdzie na nowo odkrywany jest Bóg, Ewangelia, by później, jak pisała amerykańska pisarka Flannery O`Connor “Dawać odpór światu z taką samą siłą, z jaką on napiera na nas”.
W książce autor szczegółowo opisuje jak w dzisiejszym świecie może pomóc nam “Reguła świętego Benedykta” i omawia jak wprowadzić i dostosować zawarte w regule zapisy do życia w XXI wieku.

Chrześcijanie wiedzą, że jest jeszcze światło, którego ciemność nie ogarnie ani nie pokona. To światło, do którego musimy powrócić, jeśli mamy przetrwać ten czas próby. To światłość, Jezus Chrystus, rozjaśniał klasztory w średniowieczu i gromadził wszystkich wokół siebie. Benedyktyni nie mieli żadnej wiedzy tajemnej. Mieli tylko to, co mają nadal: Regułę, która wskazuje, jak uporządkować swoje życie, aby stało się bardziej otwarte na łaskę Bożą...

Oprócz tego możemy też prześledzić przemiany w świecie na przestrzeni dziejów, przyczyniające się do odchodzenia zachodu od wiary chrześcijańskiej. Wpływ na to miały zarówno reformacja protestancka, oświecenie, rewolucja przemysłowa czy trwająca do dziś, zapoczątkowana w latach 60. XX wieku, seksualna. Warto zatrzymać się na moment i dowiedzieć się, jak to się stało, że dzisiejszy świat zmierza ku zagładzie.

Tutaj mógłbym zakończyć recenzję, gdybym zamknął książkę w mniej więcej połowie. Do tego momentu jest dobrze. Niestety, później podczas czytania zaczęły rodzić się wątpliwości. Zaczynając od osoby autora, o którym niewiele wiadomo. Okazuje się, że Rod Dreher jest byłym katolikiem, który przeszedł na prawosławie zniechęcony skandalami pedofilskimi w kościele. A zaczynające się mnożyć od połowy książki cytowanie luterańskich pastorów, baptystów, kalwinistów, filozofów ewangelickich czy mormonów, twierdząc, że powinniśmy się od nich uczyć wzajemnej troski (przypominam, że mormoni to sekta, założona przez Josepha Smitha, który sam ogłosił się prorokiem, miał jakoby widzenia anioła, który objawił mu jak ma wyglądać nowy kościół, praktykował wielożeństwo) budzą niepokój. Stwarza to zagrożenie postawienia znaku równości między jedynym prawdziwym Kościołem Chrystusowym a wszelkimi błądzącymi odłamami, które odłączyły się od Mistycznego Ciała Chrystusa. Pasują tu idealnie słowa o. Augustyna Pelanowskiego z zamieszczonego w kwietniowym numerze “Egzorcysty” wywiadu: “Kościół katolicki zaczyna być porównywany z innymi wspólnotami chrześcijańskimi. Z roku na rok rozmywa się granica prawdy katolickiej, a Kościół katolicki zaczyna być postrzegany jako jeden z kościołów, a nie jedyny, apostolski, święty i powszechny - jak mówimy w Credo”. I o ile ideał życia benedyktyńskiego opisany w książce może być lekarstwem na dzisiejszy świat, o tyle trzeba bardzo uważać by podczas lektury nie rozmyła nam się granica, o której pisał ojciec Pelanowski. 

Żyjemy w czasach ostatecznych, w obliczu wielkiego kryzysu. Kryzysu wiary, rodziny, tradycyjnych wartości. Przytoczę tylko fragment tzw. proroctwa Josepha Ratzingera, późniejszego papieża Benedykta XVI: “Kościół czeka poważny kryzys, który drastycznie ograniczy liczbę wiernych i jego wpływy. Z obecnego kryzysu wyłoni się Kościół jutra, Kościół, który stracił wiele. Będzie niewielki i będzie musiał zacząć od nowa, mniej więcej od początku”. Świat znajduje się na równi pochyłej. Co możemy zrobić, by nie stoczyć się beztrosko w przepaść, ulegając duchowi naszych czasów? Najważniejsza jest modlitwa, Eucharystia, spowiedź, obcowanie ze Słowem Bożym, praca nad sobą. Potrzeba dzisiaj opowiedzieć się po którejś ze stron. I stanąć do walki. Czy Opcja Benedykta ma być lekarstwem na zło? W tej kwestii zachowałbym jednak sceptycyzm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz